Przelewu - który zamiast czeskiej firmie wysłano do Turcji - nikt nie nadzorował, bo w należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółce trwała rotacja prezesów. Stanowisko obejmował agronom Waldemar Humięcki, ten sam, który zwalniał prezesów stadnin z Janowa i Michałowa.

Czytaj całość na: wyborcza.pl