Ze sprzedaży policyjnych danych Marek M. uczynił sobie źródło niezłego dochodu. Za jedną osobę otrzymywał z reguły jakieś 200 zł. Od Wioletty P. zainkasował w sumie przeszło 50 tys. zł. Ta, jako ubezpieczyciel, wiedziała już potem do kogo się udać...

Czytaj całość na: kielce.wyborcza.pl