Pracownicy inspekcji weterynaryjnej nie mogli wyjść z szoku. Od firm windykacyjnych dowiedzieli się, że mają pozaciągane chwilówki na tysiące złotych. Zaczęli sprawdzać, kto ich wrobił. Trop prowadził do... szefowej.

Czytaj całość na: kielce.wyborcza.pl